Od nowego roku zaczną obowiązywać nowe przepisy dotyczące zawodów zarządcy pośrednika. W porównaniu z dotychczasowymi zasadami to niemal rewolucja. Jaki wpływ będzie miała deregulacja na rynek nieruchomości?
Od nowego roku zaczną obowiązywać nowe przepisy dotyczące zawodów zarządcy pośrednika. W porównaniu z dotychczasowymi zasadami to niemal rewolucja. Jaki wpływ będzie miała deregulacja na rynek nieruchomości?
Dotychczas ustawa o gospodarce nieruchomościami bardzo silnie regulowała dostęp do profesji zarządcy i pośrednika. Osoby chcące wykonywać te zawody musiały wykazać się niekaralnością, mieć wykształcenie wyższe oraz ukończyć studia podyplomowe w zakresie zarządzania nieruchomościami (chyba, że ukończono studia wyższe z zakresu gospodarki nieruchomościami). Obowiązkowe było również odbycie praktyk zawodowych. Spełnienie tych wymogów uprawniało do uzyskania licencji, której posiadanie było niezbędne do wykonywania zawodu zarządcy i pośrednika.
Zmiany, które zainicjował były minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin, radykalnie zmieniają wymagania stawiane przed osobami chcącymi pełnić te funkcje. Zniesiono licencję zawodową, a wraz z nią wymogi niekaralności, wykształcenia i kwalifikacji. Jedynym pozostawionym obowiązkiem jest konieczność posiadania przez zarządcę ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Ze wszystkich deregulowanych z inicjatywy Jarosława Gowina zawodów, zarządcę i pośrednika przepisy deregulacyjne dotykają najbardziej.
Branża nieruchomości negatywnie ocenia taki kierunek zmian. – Spodziewamy się, że deregulacja będzie miała bardzo zły wpływ na jakość usług na rynku nieruchomości – mów Justyna Łukaszewicz, prezes Nieruchomości Wielkopolski. – Najgorszą zmianą jest obniżenie wymagań dotyczących edukacji. Zarządca powinien mieć wszechstronne wykształcenie, bo w swojej pracy styka się z bardzo wieloma dziedzinami gospodarki. Powinien być obeznany z regulacjami dotyczącymi różnych praw własności i użytkowania nieruchomości, doskonale orientować się w branży budowlanej, ale także świetnie poruszać się np. w prawie majątkowym czy sprawach finansowych.
Eksperci wskazują, że to nie jedyny negatywny skutek reformy deregulacyjnej. – Zmiany, których ministerstwo jest autorem, doprowadzą do sytuacji, w której jakość pracy zarządców będzie weryfikowana negatywnie. O niskiej jakości usług świadczonych przez niewykwalifikowanego zarządcę lub pośrednika klient zorientuje się dopiero, kiedy stanie się coś złego, kiedy wynajęta przez niego osoba czy firma zawiedzie i doprowadzi do realnych strat – tłumaczy Justyna Łukaszewicz, prezes Nieruchomości Wielkopolski.
To nie wszystkie zmiany, które wejdą w życie 1 stycznia. Planowana jest także likwidacja Komisji Odpowiedzialności Zawodowej, która pełniła funkcje dyscyplinarne dla rzeczoznawców majątkowych, pośredników i zarządców nieruchomości. Osobom, wobec których zostało wszczęte postępowanie, groziła kara upomnienia, nagany, ale także czasowego zawieszenia, a nawet pozbawienia uprawnień zawodowych.
W świetle wprowadzanych zmian, od 1 stycznia wszelkie nieporozumienia między klientem a zarządcą będą mogły być wyjaśniane wyłącznie przez sąd. Eksperci rynku nieruchomości twierdzą, że może to znacznie wydłużyć proces dochodzenia praw przez klienta. I wskazują na inne istotne niedogodności. – W nowych przepisach brakuje definicji zawodu zarządcy. Zatem w przypadku bardzo znaczącej szkody sąd nie będzie w stanie zakazać danej osobie wykonywania zawodu zarządcy, bo taki zawód w prawie nie istnieje – tłumaczy Justyna Łukaszewicz z Nieruchomości Wielkopolski.
Styczniowa deregulacja znacząco liberalizuje Polski rynek nieruchomości, również w porównaniu z innymi krajami. W Stanach Zjednoczonych nie tylko istnieje udzielana przez państwo licencja, ale także musi ona być odnawiana raz na pięć lat przez każdego zarządcę. Podobnie jest w Holandii, gdzie dodatkowo wymaga się ukończenia studiów wyższych i odbycia rocznej praktyki. W Austrii trzeba z kolei ukończyć studia II stopnia, a zgodę na prowadzenie działalności wydają okręgowe władze administracyjne.