09-06-2008, 00:00
Wrocław słynie z zabytkowych kamienic. Miasto nie oszczędza na ich odnawianiu, wiedząc, że to wizytówka, którą możemy się szczycić nie tylko w Polsce, ale również na świecie. Wkrótce jednak w pejzaż przedwojennej zabudowy wejdą nowoczesne wieżowce. Czy władze Wrocławia mają pomysł na to nietypowe połączenie?
Z jednej strony mamy powód do zadowolenia – wszak zainteresowanie rodzimych i zagranicznych inwestorów budową wysokościowców we Wrocławiu to dowód na dynamiczny rozwój miasta. Kiedyś takimi obiektami mogła pochwalić się jedynie Warszawa.
W tej chwili trend na wysoką zabudowę zaczyna przenosić się również na inne miasta Polski, a we Wrocławiu widać to najbardziej. Gdyby stolica Dolnego Śląska nie była atrakcyjna, to nikt nie zechciałby wydawać tutaj grubych milionów, jeżeli nie miliardów. A takich nie brakuje. Przykładem niech będą inwestycje, które są wymieniane jako kluczowe dla Wrocławia - Angel Wings na Przedmieściu Oławskim, Sky Tower na Powstańców Śląskich oraz Odra Tower przy Rynku.
Jednak wśród mieszkańców Wrocławia nie brakuje głosów, że takie rozproszenie „wieżowych” inwestycji to zły pomysł. Jako przykład ku przestrodze wskazuje się wspomnianą już Warszawę, która wydaje się być miastem bez pomysłu. Czyżby Wrocław miał podzielić ten los? Jako antidotum na architektoniczny galimatias podaje się np. nowojorski Manhattan, gdzie wieżowce tworzą jedno zwarte skupisko. Ale czy na pewno jest to przykład dobry?
- Zgodnie z tradycją europejską wieżowce w największych miastach buduje się w rozproszeniu, inaczej niż w Stanach Zjednoczonych, gdzie spotkać można skupiska wysokościowców – wyjaśnia Łukasz Czyszczoń, Manager Projektu Angel Wings. - Rozmieszczenie planowanych wieżowców we Wrocławiu tylko pozornie sprawia wrażenie chaosu. Tak naprawdę są to miejsca o kluczowym znaczeniu pod względem gospodarczym i komunikacyjnym – dodaje.
I tutaj trudno się nie zgodzić. Wybudowanie apartamentowców z pewnością przełoży się na wartość gruntów wokół tych inwestycji, co z kolei pociągnie za sobą kolejne. Wraz z rozwojem miasta nie da się uniknąć takiej sytuacji. Gdyby wszystkie wysokościowce umieścić w jednym miejscu, to w krótkim czasie powstałoby kolejne centrum miasta, które z pewnością rozwijałoby się świetnie, tyle że inne dzielnice stałyby się sypialniami. A chyba nie o to chodzi. W tej sytuacji pozostaje nadzieja, że architekci tworzący nowe oblicze Wrocławia nie zapomną, że każdy nowy obiekt powinien stanowić harmonię z otoczeniem, w którym się znajdzie. Nawet jeżeli dzieli je kilkaset lat historii.
Komentarze