27-05-2009, 00:00
Krzysztof Rutowicz, analityk finansowy ES Polska
Czy firma budowlana może ułatwić swoim klientom pozyskanie kredytu hipotecznego? Może – z obopólną korzyścią. Oczywiście nie dokona tego nigdy zwykła ekipa murarzy. Potrzebny będzie nam większy partner: inwestor zastępczy, lub inna firma łącząca w sobie pion finansowy i pion budowlany. W Czechach i na Słowacji usługi typu „załatwiamy kredyt + budujemy dom” to standard już od kilku lat.
Mechanizm współpracy pozostaje dosyć prosty. Zarówno kosztorys budowy jak i zbadanie zdolności kredytowej klienta powstają w jednej firmie. Dla banków to gwarancja, że kalkulacja jest realistyczna. Analitycy finansowi inwestora zastępczego wybierają następnie ofertę z rynku bankowego, która najbardziej odpowiada potrzebom ich klienta i składają w jego imieniu wniosek. Co istotne – są niezależni od banków.
Skuteczność procedury w czeskim oddziale ES oceniamy na 99,3% ze wszystkich złożonych w ten sposób wniosków kredytowych. W Polsce to usługa stosunkowo nowa, więc na bardziej miarodajne dane z rynku trzeba będzie jeszcze zaczekać. Niemniej, doświadczenia z innych krajów są jednoznacznie pomyślne.
Dodatkowym zabezpieczeniem stosowanym przez ES Polska jest zawarta w umowie gwarancja odkupienia domu po cenie sprzedaży w ciągu 10 lat od jego wybudowania. – To na wypadek, gdyby nasza sytuacja materialna pogorszyła się, uniemożliwiając spłatę rat zaciągniętego kredytu. Niezwykle rzadko zdarza się, by ktoś musiał z tej możliwości skorzystać. Pozostaje ona jednak ważną gwarancją, również dla banku.
Komentarze